W pierwszej części cyklu (znajdziesz ją TUTAJ) Maria Montessori pokazała nam, co sądzi o pedagogice z końca XIX wieku. Symbolem opresji, jaką wobec dzieci wykazywała się szkoła, stała się szkolna ławka. Przesłanką do stworzenia nowej metody pedagogicznej były rezultaty prowadzonych badań i obserwacji naukowych oraz otwarcie pierwszego Domu Dziecięcego (wł. Casa dei bambini) w robotniczej rzymskiej dzielnicy San Lorenzo. Nie była to szkoła sensu stricto, ale ośrodek pomyślany w pierwszym rzędzie jako „przechowalnia” dla dzieci, których rodzice nie byli w stanie — z różnych przyczyn — zająć się dziećmi w ciągu dnia. Czas pokazał, że obsadzenie Marii Montessori na stanowisku dyrektorki tejże placówki zapoczątkowało rewolucję.
Domy dziecięce przyczynkiem zmian
Przełom wieku zapoczątkował w Italii reformy również w obszarze edukacji. Istituto Romano di Beni Stabili, nowo powstały organ odpowiedzialny za wprowadzanie zmian, podjął się modernizacji domów w dzielnicy San Lorenzo. Co ciekawe, kwestię pozostających bez opieki dzieci zdecydowano się rozwiązać umieszczając je w czymś na wzór świetlicy – ochronki. Świetlica taka mieścić się miała w każdym z domów. W instytucjach planowano zatrudnić nauczycieli, lekarzy oraz odpowiadającego za całokształt kierownika. Tę ostatnią funkcję powierzono Marii Montessori, która 6. stycznia 1907 roku uroczyście zainicjowała działanie Casa dei Bambini – domu dziecięcego.
Otoczenie kluczem do sukcesu
„Maria Montessori mówiła o domach dziecięcych wcześniej niż o szkole” — czytamy u Charlotte Poussin (2017: 61). I nie jest w tym nic dziwnego, zważywszy na fakt, że to właśnie najpierw tam powoli wprowadzała w życie swoje koncepcje. Na pierwszym miejscu stawiała dobrze przygotowane otoczenie: przyjazne miejsce, które przystosowane będzie do potrzeb każdego dziecka i które przygotuje je do życia: „Przede wszystkim miało to być miejsce pobytu, zapewniające warunki korzystne do harmonijnego rozwoju każdego dziecka, a więc szkoła pomagająca dziecku stać się sobą samym” (Poussin 2017: 61). Sama Maria Montessori (2018: 8) podkreślała, że dom dziecięcy (a w szerszej koncepcji – szkoła) jest środowiskiem danym dziecku, mającym mu zapewnić możliwość rozwoju jego aktywności. Jak taki dom powinien wyglądać?
Powinien to być prawdziwy dom; tzn. zestaw pokoi oraz ogród. Ich właścicielami mają być dzieci. Idealnie, gdy ogród zawiera kryjówki, ponieważ dzieci mogą się w nich bawić lub spać, a ponadto do ogrodu wynosić stoły do pracy lub na posiłek (Montessori 2018: 8).
Niewątpliwą zaletą domu z ogrodem jest to, że dzieci mogą niemal cały czas przebywać na świeżym powietrzu, będąc jednocześnie chronionym przed deszczem i nadmiernym słońcem (Montessori 2018: 8).
Zalety odpowiednio przygotowanego otoczenia
Otoczenie wspierające dzieci jest kluczem do sukcesu. Pozwala im rozwijać się we własnym tempie oraz umożliwia polaryzację uwagi. Polaryzacja uwagi oznacza, że dziecko przez dłuższy czas skoncentrowane jest na wykonywanej przez siebie czynności, podczas której jest niezwykle skupione i zainteresowane jedynie tym, czym się aktualnie zajmuje. Aby wspierać polaryzację uwagi potrzebne jest właściwe otoczenie oraz dorosły (rodzic, nauczyciel, opiekun), który nie będzie skupionemu dziecku przerywał. Osiągnie się wówczas tzw. normalizację, tj. cel rozwoju dziecka i rezultat pracy wychowawców (Montessori 2012) — tj. stanie się pełnowartościowym członkiem społeczeństwa.
Istotą wychowania miało być bowiem doprowadzenie dziecka do samodzielności, niezależności od dorosłych, odpowiedzialności i miłości do świata (Miksza 2018: 45).
Tak rozumiane wychowanie miało być realizowane poprzez aktywność odbywającą się w odpowiednio przygotowanym otoczeniu. Małgorzata Miksza (2018: 45) pisze dalej: „W otoczeniu powinny być zawarte impulsy odpowiadające wrażliwym fazom, pobudzające do działania, a tym samym umożliwiające jak najczęstszą polaryzację uwagi”. Autorka (2018: 45) przytacza również słowa Marii Montessori (1993: 51 — 52):
Wewnętrzna podatność dziecka stanowi o tym, które z szerokiej palety bodźców zostaną przyjęte i jakie sytuacje okażą się najkorzystniejsze w danym momencie rozwoju […]. Kiedy w duszy dziecka rozbudzi się taka wrażliwość, to tak jakby zajaśniał w niej promień światła oświetlający jedne przedmioty, kiedy inne pozostają w mrokach ciemności.
A zatem otoczenie — odpowiednio przygotowane przez dorosłych — ma umożliwić dziecku rozwój, a przez to uzdolnić do samodzielności i niezależności. Jak konkretnie ma ono wyglądać? Z jakich elementów się składa? O tym w następnym wpisie w tym cyklu.
Literatura
- Miksza, M. (2018), Zrozumieć Montessori. Czyli Maria Montessori o wychowaniu dziecka. Kraków: Oficyna Wydawnicza „Impuls”.
- Montessori, M. (1918), Dr. Montessori’s Own Handbook. Milton Keynes: Alpha Editions.
- Montessori, M. (1993), Kinder sind anders, München.
- Montessori, M. (2012). The Absorbent Mind. Milton Keynes: Alpha Editions.
- Poussin, Ch. (2017), Metoda Montessori. Naucz mnie robić to samodzielnie. Tłum. Katarzyna Skawran. Warszawa: RM.
Kursy Montessori w Polsce
Karty trójdzielne DIY - zwierzęta gospodarskie
Karty trójdzielne DIY - zwierzęta gospodarskie