Odkrycie dziecka to tytuł opublikowanej w 1948 roku książki Marii Montessori (wł. La scoperta del bambino, ang. The discovery of the child), wydanej w polskim przekładzie Aleksandry Pluty w 2014 roku. Pozycja ta bardzo głęboko zapadła mi w pamięć, czego wyrazem jest nie tylko nazwa niniejszego bloga, ale i jego tematyka.
Odkrycie dziecka, czyli o „metodzie Montessori”
Zawartość Odkrycia dziecka podzielić można na trzy części. Pierwsza z nich ukazuje dotychczasowe zdobycze naukowe w aspekcie wychowania, jakimi poszczycić się może współczesna autorce pedagogika dziecięca. Jednakże słowo poszczycić należałoby potraktować raczej jako sarkazm. Maria Montessori ostro odnosi się do mechanicznego podejścia zalecanego przez istniejące metody, których celem jest diagnoza istniejącego stanu rzeczy i, ewentualnie, wprowadzenie w sferze szkolnictwa zmian mających charakter jedynie rutynowy. Stąd też nazwa rozdziału: „Uwagi krytyczne”.
Kolejne części książki autorka poświęca przedstawieniu nowej koncepcji nauczania, której kluczową treścią jest wnikliwe i naukowe poznanie dziecka oraz życie w pokoju. Sama autorka podkreśla (s. 7-8), że nie ma na celu tworzenia nowej metody edukacyjnej. Niemniej czas pokazał, że zaproponowane przez Marię Montessori podejście nie tylko świetnie się sprawdziło, ale i przetrwało próbę czasu. Zasadniczym podmiotem tej koncepcji jest, rzecz jasna, szkoła – czy szerzej: edukacja, – która pozwala dziecku na własną aktywność i rozwój spontaniczności (Montessori 2014: 24). W dalszych rodziałach autorka opisuje środowisko sprzyjające tak rozumianemu wychowaniu: materiał rozwojowy (pomoce), ćwiczenia itp. oraz samą istotę bycia nauczycielem.
Trzecia, najobszerniejsza część książki, ukazuje aspekty praktyczne metody. Znajdziemy tu więc i metodykę lekcji (nauki pisania, czytania czy liczenia), jak i wychowania muzycznego i religijnego. Na szczególną uwagę zasługują fragmenty o dyscyplinie, w których autorka sprzeciwia się stosowaniu kar i nagród.
Życiowa (i blogowa) inspiracja
Fragmenty książki trafiły do mojego serca. Za każdym akapitem stała prawdziwa, życiowa myśl, która tylko czekała na aplikację w praktyce. Duch Marii Montessori przejawiał się w każdym czytanym zdaniu. Wszystko po to, by wyryć w głowie jedno: dać dziecku wolność. Usamodzielnić, nie podcinać skrzydeł.
Wolność to jest uwolnienie od życia stłumionego przez wiele przeszkód, wolność to umożliwienie harmonijnego fizycznego i duchowego rozwoju (Montessori 2014: 17).
Łatwo powiedzieć, trudniej wykonać, dlatego ten blog jest pisany w pierwszej kolejności dla mnie samej: by nie zapominać o tym przekazie. Publikowane tu posty będą zatem pokazywać drogę odszkolnienia rodzica, który najpierw poradzić sobie musi z własnymi (często błędnymi) przekonaniami dotyczącymi edukacji i rozwoju dziecka, by następnie wprowadzać w życie wciąż aktualne postulaty pedagogiki włoskiej lekarki.
Jesteśmy jako rodzice i nauczyciele powołani do obserwacji człowieka w jego budzeniu się do życia intelektualnego (Montessori 2014: 16).
Tym samym można mieć nadzieję, że tak rozumiana droga, jaką muszę przejść ja – i większość rodziców decydujących się na edukację dzieci za pomocą metody Montessori (czy to w placówce, czy w domu), – pozwoli odkryć dziecko, obserwując je i umożliwiając jak największą samodzielność. Są to dwa najważniejsze filary metody Montessori. Metody, której celem jest odkrycie dziecka i pozwolenie mu na bycie wolnym, a przez to szczęśliwym.
Literatura
Montessori, M. (2014), Odkrycie dziecka. Tłum. A. Pluta. Łódź: Palatum.
cytaty z Marii Montessorimetoda Montessorimyśl przewodniao mnieOdkrycie dzieckarecenzja
Kursy Montessori w Polsce
Karty trójdzielne DIY - zwierzęta gospodarskie
Karty trójdzielne DIY - zwierzęta gospodarskie